Jak zwykle u Żanety wszystko na ostatnią chwilę. Pobódka o 6:00 i szybkie - bardzo szybkie pakowanie. Ona jak zwykle niczego w naszym domowym burdelu nie może znaleść. Awantura wisi w powietrzu. Bo z domu trzeba wyjść o 10:00 aby zdążyć na lotnisko. Samolot nie będzie czekał a ja tym bardziej. Jakoś się udało. Wychodzimy o 10:30. Teraz tylko dojechać na lotnisko i po sprawie. Za kilka godzin spotkamy Piotrka w Kijowie, gdzie czeka nas przesiadka, a potem 3 godziny lotu i po 12 godzinnej podróży powinniśmy być w Tbilisi, gdzie ma czekać na nas Nadieżda i Natali.